ARTYKUŁ SPONSOROWANY Ciekawostki

Dbałość o swoją duszę, dobre rady starych mnichów – zobacz to

Masz ochotę na nic nie robienie? Zmęczenie pomieszane z głębokim smutkiem? Być może dopada cię „acedia”, duchowa choroba, która może dotknąć każdego chrześcijanina. Oto rady trzech wielkich mnichów, którzy tego doświadczyli… i pokonali.

Dziwny stan ducha, rodzaj smutku i melancholii, dotknął pierwszych chrześcijańskich mnichów, tych, którzy zdecydowali się schronić na pustyni, by w samotności lub w małych wspólnotach intensywniej przeżywać swój ideał duchowej doskonałości. Mężczyzn tych dotykało czasem złe samopoczucie, które czyniło ich niespokojnymi, niezadowolonymi, smutnymi i zmęczonymi. Choroba nazywana przez Kościół „acedią”. Zespół lękowo-depresyjny, jak byśmy dziś powiedzieli. Więcej informacji na stronie https://stacja7.pl/wydarzenia/v-kongres-nowej-ewangelizacji-bedzie-poswiecony-rodzinie/

Zmęczenie? Pozbądź się tego

Ten mal de vivre mógł wówczas przybierać różne formy: irytacja na współbraci i życie zakonne, brak koncentracji w czytaniu i modlitwie, wielkie zmęczenie, nagły głód i sen, pragnienie nowości, niekontrolowana chęć bycia gdzie indziej. „Demon acedii, który nazywany jest także demonem południa, jest najbardziej uciążliwym ze wszystkich demonów” – ostrzega Ewagriusz Pontyjski, mnich z IVᵉ wieku, który żył na pustyni egipskiej:

„Atakuje mnicha około czwartej godziny i oblega go do około ósmej. Zaczyna od tego, że daje mu do zrozumienia, że słońce jest bardzo powolne w swoim biegu, a nawet nieruchome, i że dzień ma pięćdziesiąt godzin. Potem każe mu patrzeć przez okno, wyrzuca go z celi, by spojrzał na słońce i sprawdził, czy zbliża się ósma godzina, wreszcie każe mu się rozejrzeć, mając nadzieję na wizytę brata. Sprawia, że nienawidzi miejsca, w którym się znajduje, swojego sposobu życia, pracy swoich rąk; sugeruje mu, że nie ma już miłości wśród braci, że na żadną nie może liczyć…”

Acedia to rodzaj letargu, który paraliżuje wiarę i trzeba z nim walczyć. Tak, ale jak? Oto kilka wskazówek od tych trzech wielkich mnichów, którzy walczyli z acedią, która może podstępnie zakłócić życie psychiczne każdego chrześcijanina:

Święty Antoni Wielki: Gdziekolwiek pójdziesz, zawsze miej Boga przed oczami.

Asceta i pijany Bogiem, podobnie jak wielu anchorytów w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, św. Antoni Wielki (ok. 251-356) wycofał się na pustynię, aby w ciszy i samotności znaleźć idealne warunki do zjednoczenia z Bogiem. Podobnie jak Chrystus, to właśnie na pustyni Antoni poddał próbie swoją wiarę. Mimo przebiegającego przez niego uczucia wyczerpania psychicznego, wręcz szaleństwa, postanawia przeciwstawić się wizjom narzuconym przez szatana: „Widziałem wszystkie sieci diabelskie rozpostarte nad ziemią”.

Ten ostatni próbuje odciągnąć go od modlitwy, namawiając go, by w duchu wyrzekł się postu, któremu się poddaje, a we śnie oddał się obżarstwu… Zrozumiał wtedy, że asceza nigdy nie może być traktowana jako cel sam w sobie.

Walka ze sobą i z wiarą – pokonaj to

To Chrystus, który za życia pokonuje pokusy, to Chrystus, który działa w nim, gdy wyrzuca demony. Zbawienie pochodzi od Boga. Jak sam wyjaśnia w tej cennej poradzie:

„Zachowajcie to, co wam nakazuję: gdziekolwiek pójdziecie, miejcie Boga zawsze przed oczami; cokolwiek czynicie, miejcie świadectwo Pisma Świętego; a gdziekolwiek staniecie, nie ruszajcie się łatwo. Zachowaj te trzy rzeczy, a będziesz zbawiony.

Święty Piotr Damian: Niech dobroczynność rozpala twój entuzjazm!

Kamedulski mnich-pustelnik Piotr Damien (1007-1072) w bardzo młodym wieku poświęcił się modlitwie, ascezie i studium Pisma Świętego, kontemplacji i kaznodziejstwu. Mianowany przeorem w Font Avellane (Umbria), utrzymywał kontakty z wielkimi klasztorami swoich czasów, takimi jak Cluny i Mont Cassin.

Piotr Damian w swoich licznych dziełach, które uczyniły go doktorem Kościoła, kładzie nacisk na pewne przejawy zła. Sam dotknięty sennością podczas czytania, opisuje ową „nieuniknioną ciężkość powiek, której nie może się oprzeć nawet święty o wielkim temperamencie”.

Najlepsze lekarstwo, które może Ci pomóc w wierze

Dla niego lekarstwo znajduje się w dobroczynności, która prowadzi do prawdziwej radości:

„Niech nadzieja prowadzi was do radości! Niech miłość rozpali wasz entuzjazm! I niech wasza dusza zapomni, że cierpi w tym upojeniu, aby mogła rozkwitnąć ku temu, co w sobie kontempluje.

Święty Romuald: Nie ma innego odpoczynku niż odpoczynek wieczny.

Mnich założyciel zakonu kamedułów, ten znany jako ostatni z Ojców Pustyni, św. Romuald z Rawenny (ok. 950 – 1027) przyznał się do cierpienia na acedię. Przejawiało się to w szczególności podczas nauki na pamięć psalmów.

Wobec buntu ciała przeciwko ograniczeniom życia monastycznego powtarzał, że nie należy się poddawać, ale raczej zwiększać swoje czuwania, modlitwy i posty. Dla niego pracowity mnich musi pamiętać, że nie ma innego odpoczynku niż odpoczynek wieczny. Ponieważ godziny poranne są tymi, w których najczęściej objawia się acedia, należy je zająć modlitwą.

ℹ️ ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz